Nivaya specjalnie dla CubeStage.pl

известные картины и новости из мира искусства

Każdy, kto z uwagą obserwuje polską scenę trance może śmiało stwierdzić, że nie brakuje na niej młodych i utalentowanych ludzi, którzy nie raz robią jeśli nie furorę, to przynajmniej pozytywny szum za granicą i zostają zauważeni przez największe nazwiska tej branży. Jednym z takich ludzi jest Arkadiusz Kroma aka. Nivaya, którego „My Empirical Epitaph” mogliśmy niedawno usłyszeć w A State of Trance, a 29 czerwca zaprezentuje się klubowiczom w Warszawie. Teraz jednak odpowiedział na kilka pytań dla naszego portalu.

 

 

Witaj. Zazwyczaj takie wywiady zaczyna się od "napisz parę słów o sobie", co skutkuje odpowiedziami w stylu "Mam na imię Wojtek, mam 12 lat... ".. wiesz co mam na myśli ;) A co Ty chciałbyś napisać o sobie czytelnikom, czego być może jeszcze o Tobie nie wiedzą?

Witam, mam na imię Arek, mam lat 25, przyjaciele często mówią na mnie Arco. Urodziłem się w bardzo imprezowym mieście, z którego pochodzi moja mama, czyli Koszalinie, gdzie przez pierwsze dwa miesiące życia mieszkałem 100 m od jednego z moich ulubionych klubów - Kreślarni. Po owych 2 miesiącach, przeprowadziliśmy się do miasta mojego ojca, w którym się wychowałem, z którym jestem związany, które kocham, i którego można by powiedzieć jestem fanatykiem - Poznania.

Z tego co wiem, pasją do muzyki zaraził Cię tata, który był DJem – czyli domyślam się, że nie było nigdy problemu jaki wielu pasjonatów muzyki klubowej miało ze swoimi rodzicami w stylu "Chcesz grać w klubie? Jeszcze Ci tam coś zrobią albo dosypią czegoś do soku!"? ;) No i tak bardziej w temacie "branży" - przekazał Ci jakieś tajniki jeśli chodzi o miksowanie, czy wszystkiego uczyłeś się na własną rękę?

 

Wiesz, ojciec nie raz wspominał jak to na studiach w tygodniu mieli 7 imprez, więc dla niego moje wyjście "z chaty" w weekend nie jest niczym niezwykłym. Myślę, że większym problemem pasjonatów trance i każdego innego gatunku muzyki elektronicznej, w przypadku rodziców jest słuchanie muzyki w domu. Teksty typu "weź ścisz to techno", "czego Ty znowu słuchasz", "to jest inny kawałek?" są w wielu domach na porządku dziennym. U mnie na szczęście nigdy tak nie było. Co więcej, ojciec ma więcej oryginalnych trance'owych płyt niż ja, zwłaszcza filmów z imprez... Najlepsze są miny sprzedawców w sklepach, jak dostają pytanie od 50 latka "wyszedł już film z ostatniego Sunrise'u?". Bezcenne!

W sumie przy okazji, mogę wam opowiedzieć śmieszną historię sprzed bodajże 5 lat. Nagle ktoś dzwoni do drzwi, moja mama otwiera. Sąsiadka! "Przepraszam, czy syn może ściszyć muzykę?" Wiecie co moja mama na to? "To nie syn, to mąż"... Akurat byłem przy tej sytuacji, od tamtego momentu sąsiadka nigdy więcej nie przyszła, tylko wysyła smsy :D Oczywiście serdecznie ją pozdrawiam, bo bardzo lubimy tę rodzinę, przesympatyczni ludzie, oby więcej takich sąsiadów!

 

A jak było z pierwszymi krokami w świecie produkcji? Opowiedz nam coś o tym.

 

Rozumiem, że mówimy tu o elektronice? Bo jeżeli pominiemy moje dziecięce "latanie" z bębnami, ksylofonami i trójkątami w podstawówce (z którą to nawet zostaliśmy mistrzami Poznania) to nie było z tym najlepiej. Była to 3cia klasa gimnazjum, rok 2005(?) dostałem od kumpla eJaya do zabawy. Potem pojawił się musicmaker oraz fruityloops... Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że melodie robiłem w Fruityloopsie, sample perkusji brałem z eJaya, a wszystko to łączyłem w MusicMakerze... Masakra!

 

Co sądzisz o zmianach w muzyce klubowej i w trance w ciągu ostatnich 5-6 lat? Tylko szczerze. ;)

 

Kiedyś, w konkurencyjnym portalu jakieś 2 lata temu powiedziałem, że Polska muzyka nabiera kolorów. Ciągle to podtrzymuje. Uważam, że jest jeszcze lepiej niż było wtedy. Co prawda, wiele imprez umarło, na wiele nie przychodzi tyle ludzi co kiedyś, zwłaszcza na trance - to boli, ale z perspektywy całości, ogółu, obiektywnie rzecz ujmując to jest in plus. Mamy Indecenta, który lata dosłownie wszędzie, często akompaniuje mu Arctic Moon. Dochodzą inne gwiazdy EDMu jak Xilent czy Tom Swoon. Zaraz zacznie się pewnie hałas, że trance umarł, że ten jest czystą komerchą, a drugi robi dubstep... Nie jest istotnym kto co robi, ważne jak jest odbierany na świecie. Dlatego zawszę będę szanował np Behemotha. Kompletnie nie lubię ich muzyki, nie podoba mi się sposób bycia Adama Darskiego, ale są uznawani za jednych z najlepszych w swoim gatunku, i za to należy im się respekt.

 

Masz jakąś swoją ulubioną wokalistkę, z którą chciałbyś coś nagrać?

 

W sumie to fajnie by było mieć tracka z Aruną albo Audrey Gallagher!

 

Czego słuchasz poza elektroniką?

 

Głównie hip hopu oraz rocka.

 

Coraz mniej ostatnio dużych, trance'owych eventów z konkretnym, mocnym uderzeniem w dobrym tempie, ale - wybierz spośród nich jeden, na którym chciałbyś zagrać.

 

Oj, ciężko wybrać. Mało gram, więc każda pojedyncza impreza jest dla mnie jak wielki event, nie istotne od tego czy jest 50 osób czy 700. Ale tak, to pewnie cokolwiek, byleby w Wielkiej Brytanii. Może Global?

 

Który z momentów w swojej karierze uważasz za najbardziej motywujący do pracy?

 

Każdy support, czy podpisanie dobrego kontraktu. Jakby wyliczać, to pierwszy to był release w Vandit + pół roku później składanka podsumowująca rok czyli Vonyc Session 2009. Potem kolejne supporty Paula Van Dyka i kolejne 2 jego składanki, aż wreszcie kończąc ma filmie z Tomorrowlandu 2012 gdzie Aly & Fila grali mój utwór. Każdy support motywuje, a każdy jego brak demotywuje. Jak to w życiu, raz na wozie, a raz pod wozem.

 

Masz jakieś rady dla początkujących producentów z perspektywy tych kilku lat swoich dotychczasowych działań?

 

Powinienem powiedzieć - nie ufajcie Polakom, albo coś w stylu nikomu nie ufajcie... Ale nie ma co generalizować. Poznałem wielu dobrych i ciekawych ludzi, jak i wielu złych, najważniejsze jest po prostu trzymanie się swoich zasad i życie zgodnie ze swoim sumieniem. Chyba, że ma się giętki kręgosłup moralny, wtedy to już gorzej.

 

Skądinąd wiem, że nie lubisz długich breakdownów – ciekawe, szczególnie u kogoś, kto tworzy trance. :D Dlaczego? (swoją drogą – to chyba nie do końca prawda – Twoje "Arco Opera" doskonale pasowało by jako breakdown :) )

 

"Arco Opera", to jak sama nazwa wskazuje Opera, czyli moja zabawa w muzykę klasyczną. Ktoś tam kiedyś na soundcloudzie zapytał czy mam wersję trance'ową. Ja nie lubię operówek, nie lubię orientalnego trance'u, a muzyka Blueman'a znudziła mi się wieki temu. Po prostu, jak gram w klubie, albo jak tańczę to w breakdownie nie mam co robić. Podnoszenie rąk do góry jest fajne przez 5-10 s potem musi się coś dziać. Myślę, że właśnie o to chodzi. Po prostu mnie nudzi takie pływanie, dlatego bardziej lubię UK trance oraz progressive trance, bo zarówno jeden jak i drugi nie maja przesadnie epicznie długich, pływających breakdownów. Tak wiem, bluźnie i mnie teraz wszyscy będą chcieli zabić, przepraszam. "Mówię jak jest!"

Arkadiusz Kroma, Poznań, Wielkopolska

 

Wywiad przeprowadziła:
Zbigniew Emill Pławecki (CubeStage.pl)

 

Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i rozprzestrzenianie artykułu bez zgody autora jest zabronione! Prawo chronione przez ustawę z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych: Dz.U. z 1994 r. Nr 24, poz. 83.